A miało być tak pięknie, chciałoby się rzec, posiłkując się jednym z najpopularniejszych cytatów w historii polskiego kina. W połowie czerwca mieliśmy się wszak zbliżać do kulminacyjnych punktów sezonu lekkoatletycznego: za tydzień miały się odbyć mistrzostwa Polski juniorów, za dwa tygodnie dziewięćdziesiąty szósty krajowy czempionat seniorów, a dla polskiej czołówki wyjazd do dalekiej Japonii wydawał się być tuż, tuż. Zawodniczki i zawodnicy, którzy mają minima na Igrzyska Olimpijskie w Tokio, mieli już tylko szlifować formę na najważniejszą imprezę czterolecia, ci zaś, którzy minimów nie posiadają, mieli mieć jeszcze kilka szans na takowych uzyskanie. To na arenach centralnych. Co się zaś tyczy naszego, małopolskiego podwórka, mieliśmy już być po wszystkich głównych mityngach, a sportowcy z naszego regionu mieli już tylko myśleć o imprezach docelowych.
Jak doskonale wiemy, wszystkie te plany legły w gruzach. Przez trzy miesiące nie było najmniejszych szans na jakiekolwiek starty, a głównym wyzwaniem dla wyczynowych sportowców była troska o zdrowie swoje i innych. Dodatkowo wszyscy, którzy uprawiają sport, musieli ten higieniczny i bardzo wyważony tryb życia połączyć z dbałością o zachowanie formy fizycznej. Czy sztuka ta im się powiodła? Wkrótce będziemy mogli się o tym przekonać.
Stanie się to dzięki pierwszym w tym sezonie zawodom, jakie zorganizuje w najbliższą niedzielę Małopolski Związek Lekkiej Atletyki. Używając pewnej przenośni, można stwierdzić, że będzie to realne dzięki niewielkiemu przeniesieniu się w czasie. Wszak zgodnie z dwunastoletnią już tradycją Małopolski Memoriał Trenerów odbywa się na początku maja, a nie w ostatniej dekadzie czerwca. No ale przecież w maju szans na bieganie, skakanie i rzucanie nie było żadnych.

Nie oznacza to oczywiście, że obecna sytuacja w Polsce i na świecie jest już pod względem epidemiologicznym unormowana. Nic bardziej mylnego. Cały czas musimy wykazywać daleko idącą czujność. Jeżeli jednak wszyscy wykażemy się odpowiedzialnością i należytym reżimem sanitarnym, to cykliczne przeprowadzanie zawodów lekkoatletycznych będzie jak najbardziej możliwe.
Uwzględniając powyższe, w tegorocznej edycji Małopolskiego Memoriału Trenerów będzie mogło wziąć udział maksymalnie 150 zawodniczek i zawodników. Mityng, jak przystało na niestandardowe czasy, będzie miał oryginalny przebieg – najpierw wszystkie swoje konkurencje odbędą lekkoatletki, a potem na arenę wkroczą lekkoatleci. Niestety, ani jedne, ani drudzy nie będą mogli liczyć na doping kibiców. Sportowcy, sędziowie i obsługa zawodów będą bowiem jedynymi osobami, które będą miały wstęp na stadion krakowskiej AWF. Nie oznacza to jednak, że rywalizacji z przepięknego, kameralnego obiektu Akademii Wychowania Fizycznego nie będzie można śledzić „na żywo”. Taką możliwość da wszystkim chętnym telewizyjna transmisja internetowa jak również tekstowa relacja na Facebooku.
Niedzielne zawody będą pierwszą z kilku imprez, jakie MZLA ma zamiar zorganizować w tym sezonie. Kolejnych informacji w tej kwestii spodziewajcie się zatem Państwo już wkrótce, a jeśli lubicie wspominki, przeczytajcie, jak wyglądała ubiegłoroczna edycja Małopolskiego Memoriału Trenerów.
Radośnie z nutką zadumy
(zadar)
Rozmowa z prezesem MZLA, dr. Grzegorzem Sobczykiem
- Z jakimi odczuciami prezes Małopolskiego Związku Lekkiej Atletyki żegna sezon?
- Rok 2019 żegnamy z pewnym niedosytem, gdyż kończymy go z licznymi sukcesami, ale również z porażkami. To w sporcie codzienność, ale efekty osiągniemy tylko wówczas gdy nie poddamy się po porażkach.
- Zacznijmy od sukcesów sportowych …
Czytaj więcej: Rok z medalami, choć nie bez kłopotów
Okiem doświadczonego
Są szanse na odbudowę skoków
Stanisław Zapart jest jednym z najbardziej doświadczonych trenerów, związanym z małopolską lekkoatletykę. Szkoli sportowców już 53 lata.
Pochodzi z Górnego Śląska, w technikum i internacie w Bytomiu zetknął się z przyszłymi piłkarzami bytomskiej Polonii Henrykiem Apostelem, Janem Banasiem, Zygmuntem Anczokiem. Sam uprawiał lekkoatletykę, trenował sprinty, nieraz obok dwukrotnego mistrza olimpijskiego w trójskoku Józefa Schmidta. Stanisław Zapart studiował od 1963 roku na WSWF w Krakowie, z tym miastem związał się na stałe. Był trenerem w Hutniku i do dziś w AZS AWF. Wychował kilka pokoleń zawodników, mistrzów kraju, reprezentantów, także kolejnych szkoleniowców, specjalizuje się w skokach.
- Jakie są różnice między „królową sportu” 50 lat temu, gdy triumfy na arenie międzynarodowej odnosił nasz Wunderteam, a chwilą obecną?
Czytaj więcej: Są szanse na odbudowę skoków
Kraków i Ad-Dauhę dzieli bardzo wiele – kultura, budownictwo, wysokość nad poziomem morza; można by tak wyliczać jeszcze długo. Wydaje się jednak, że różnicą podstawową jest klimat, a miniona sobota była tego najlepszym przykładem. U nas było przyjemne 20 stopni powyżej zera, a tam temperatura odczuwalna dochodziła do plus 46 stopni, i to nie w skali Fahrenheita, lecz podobnie jak u nas Celsjusza.

Stolicę Małopolski i stolicę Kataru w 28. dniu września 2019 roku coś jednak łączyło – i tu, i tam odbywały się w tym samym czasie zawody lekkoatletyczne, w obu przypadkach rangi mistrzowskiej. I choć oczywiście ważkość krakowskiego czempionatu była zdecydowanie niższa od rywalizacji o tytuły mistrzów naszego globu, to nie oznaczało to wcale, że poziom emocji był w podwawelskim grodzie mniejszy niż na Półwyspie Arabskim. Ba, w wielu przypadkach był on na znacznie wyższym pułapie, o spontaniczności nie wspominając.
378 – ta imponująca liczba mówi wszystko. Tyle dziewcząt i chłopców zgłosiło się do uczestnictwa w Mistrzostwach Województwa Małopolskiego Dzieci, które odbyły się na stadionie krakowskiej Akademii Wychowania Fizycznego. A ponieważ spora część naszego narybku startowała nie tylko w jednej konkurencji, tzw. osobostarty zamknęły się liczbą 712.
Tłoczno więc było na bieżni, skoczniach i rzutniach. Powie ktoś: No dobrze. Ilość ilością, ale czy w ślad za tym podążała jakość?
Czytaj więcej: Gorąco niczym w Doha
W Radomiu odbyły się 95. mistrzostwa Polski, które były ważnym sprawdzianem przed mistrzostwami świata w Doha (od 28 września).
Małopolanie wywalczyli 5 medali, mniej niż rok temu w MP w Lublinie (8). W finale 100 m ppł Klaudia Siciarz (AZS AWF Kraków) 12,85 nieznacznie uległa Karolinie Kołeczek (AZS UMCS Lublin) 12,82 , rok temu kolejność na mecie w Lublinie była odwrotna. Forma obu płotkarek cieszy w perspektywie światowego czempionatu. Kołeczek stanęła na najwyższym podium MP już po raz 6. W innych występach Małopolan - po srebro sięgnęła w trójskoku Gaja Wota (Wawel Kraków) 12,97. Brąz wywalczyli - w chodzie na 5000 m Antonina Lorek (AZS AWF Kraków) 25.41,39, na 1500 m Katarzyna Broniatowska (AZS AWF Kraków) 4.17,61 oraz Mateusz Różański (AZS PWSZ Tarnów) w dal 7,70.
Z zainteresowaniem czekano na występ świeżo upieczonego rekordzisty Polski na 1500 m Marcina Lewandowskiego. Zawodnik Zawiszy Bydgoszcz biegał bowiem w sobotę w Paryżu i choć w zawodach Diamentowej Ligi był na 1500 m dziesiąty, jednak czasem 3.31,95 pobił swój rekord kraju aż o 2,09 s. Na drugi dzień wstał o 4 rano i zjawił się w Radomiu, tu mimo zmęczenia został mistrzem Polski, choć tempo biegu odbiegało od paryskiego, miał 3,57,60.
Czytaj więcej: 5 medali Małopolan
Lekka atletyka to sport wybitnie indywidualny. Tutaj każdy jest odpowiedzialny sam za siebie, a decyzje podejmowane na bieżni, skoczni czy rzutni mają wpływ tylko i wyłącznie na sytuację danej zawodniczki czy zawodnika. Jest jednak taki segment królowej sportu, w którym cztery osoby muszą być zgrane, muszą liczyć jedna na drugą, muszą stanowić zespół. Tym segmentem są sztafety.
Czytaj więcej: Zespołowa lekka atletyka
Piękna, słoneczna pogoda, rekordowe wyniki, optymizm tryskający na prawo i lewo – tak było przez dwa dni w Krakowie podczas Mistrzostw Polski w Wielobojach i Sztafetach. Na Stadionie Akademii Wychowania Fizycznego działo się naprawdę wiele, a emocje, jakie w paru konkurencjach zbudowały nam lekkoatletki i lekkoatleci, były najwyższej próby.
Królowe i królowie królowej sportu – tak zwykło się mawiać o wieloboistkach i wieloboistach. I wydaje się, że w tym określeniu nie ma cienia fałszu. Wszak uporanie się w ciągu dwóch dni z siedmioma konkurencjami lekkoatletycznymi w przypadku pań i dziesięcioma w odniesieniu do mężczyzn jest rzeczą dla przeciętnego śmiertelnika trudną do ogarnięcia. Oni jednak dają radę. Skaczą, rzucają, biegają i jest im z tym dobrze.

Krakowskie zawody miały wielu bohaterów. Chwała należy się tym, którzy byli na końcowych miejscach; także tym, którzy byli w środku stawki. Życie jednak ma to do siebie, że zawsze i wszędzie największą uwagę przykuwają zwycięzcy. A jeśli przy okazji dokonują jeszcze rzeczy wielkich.
Czytaj więcej: Rekordy, rekordy, rekordy
Kraków jest jak pryzmat, przez który pięknieje ojczyzna – tak pisał przed laty o podwawelskim grodzie wybitny polski fraszkopisarz Jan Izydor Sztaudynger. Czy z tym krótkim, lakonicznym określeniem można się nie zgodzić? Wydaje się, że nie można. No a skoro tak, skoro w domyśle dotyczy to wszystkich dziedzin życia, to w najbliższą sobotę i niedzielę Gród Kraka będzie dodawać splendoru polskiej lekkiej atletyce. Bo choć są tacy, którzy na osobno organizowane zawody wielobojowe nieco narzekają (a że są za długie, że się ciągną, że trudno się zorientować w sytuacji w trakcie danej konkurencji), to należy z pełną odpowiedzialnością podkreślić: wieloboje mają swój nieskrywany urok, a połączenie tych wszystkich, wydawałoby się, niemożliwych do pogodzenia konkurencji musi budzić szacunek. A jeśli dodać do tego rywalizację w sztafetach na dystansach, które rzadko można spotkać na mityngach, można być pewnym, że zbliżający się weekend będzie pod względem lekkoatletycznym, przynajmniej w Krakowie, bardzo atrakcyjny.

Czytaj więcej: Mistrzostwa na stulecie
Ashton Eaton, Roman Sebrle, Dan O’Brien, Daley Thompson – jeśli by spytać sympatyków lekkiej atletyki, jaką konkurencję reprezentują wymienieni zawodnicy, każdy z fanów odpowie bez namysłu: dziesięciobój. Wszelako gdyby powtórzyć to pytanie, ale na liście umieścić Lampisa, Teopomposa, Ksenofonta, Kallipposa czy Demetriosa, bezbłędnych odpowiedzi byłoby z pewnością znacznie mniej. Nie ma się temu co dziwić, wszak panowie ci żyli bardzo, bardzo dawno temu, w czasach antycznych. Ich ulubioną dyscypliną sportu był zaś pentatlon.

Czytaj więcej: Antyczne korzenie wieloboju i sztafet
Na stadionie AWF w Krakowie w sobotę oraz niedzielę (8-9 czerwca) odbędą się mistrzostwa Polski w wielobojach i biegach sztafetowych.

Organizatorem – przy poparciu władz Krakowa - jest Małopolski Związek Lekkiej Atletyki, który ostatnio już dwukrotnie podejmował wieloboistów w ramach krajowego czempionatu. Po 2 latach najlepsi nasi specjalistki i specjaliści w 7-boju oraz 10-boju wracają do podwawelskiego grodu. Mistrzostwa odbędą się w kategoriach seniorskich i juniorskich. Wieloboje te mają długą historię, pierwszym mistrzem Polski został w 1923 roku… piłkarz Pogoni Lwów Wacław Kuchar. Inny piłkarz – Mieczysław Balcer z krakowskiej Wisły - został mistrzem kraju w 10-boju we Lwowie w 1931 roku. Jak mi mówił przed laty pan Mieczysław, aby wygrać te zawody w ostatniej konkurencji biegu na 1500 m musiał wyprzedzić najgroźniejszego rywala Jana Wieczorka z Wilna o 120 metry. Udało się! A zaraz po zakończeniu dwudniowych ciężkich zmagań lekkoatletycznych Balcer mimo zmęczenia przeniósł się na piłkarskie boisko i zdobył dla wiślaków zwycięskiego gola w meczu z Czarnymi. Potem żartowano, że wystąpił wtedy w jedenastoboju..
Czytaj więcej: Kraków zaprasza wieloboistów i sztafety
WIELOBOIŚCI I SZTAFETY ZAWŁADNĄ KRAKOWEM
Województwo małopolskie jest mocnym ośrodkiem polskiej lekkiej atletyki. Świadczą o tym sukcesy, które sportowcy z naszego regionu osiągają rokrocznie na arenach krajowych i zagranicznych. Siła małopolskiej królowej sportu tkwi jednak nie tylko w zdobywanych systematycznie medalach, ale także w organizowaniu imprez różnego szczebla, z zawodami międzynarodowymi włącznie. Najlepszym tego dowodem jest fakt, że ubiegłego lata na stadionie Akademii Wychowania Fizycznego w Krakowie odbył się mecz międzypaństwowy do lat 23 z udziałem reprezentacji Czech, Słowenii, Węgier i Polski.
Kraków i okolice nie stronią także od zawodów rangi mistrzostw Polski. To przecież w stolicy Małopolski odbyły się w roku 2015 główne mistrzostwa naszego kraju, a w tym samym roku Wieliczka była gospodarzem krajowego czempionatu na 10000 m. Gród Kraka upodobały sobie także najlepsze w Polsce wieloboistki i najlepsi wieloboiści, którzy o najwyższe laury zmagali się tutaj w roku 2015 i 2017. A że systematyczność w każdej dziedzinie życia popłaca, po dwóch latach najwszechstronniejsi lekkoatleci w kraju nad Wisłą znów zawitają pod Wawel. Żeby zaś nie było im smutno, zjadą do Krakowa wraz ze specjalistami od biegów, którzy rywalizować będą w sztafetach. Tak więc 8 i 9 czerwca Kraków stanie się na dwa dni stolicą polskiej lekkiej atletyki.

Czytaj więcej: Zaproszenie do Krakowa na PZLA MP 2019
W sobotni poranek słońce nad krakowskim niebem ewidentnie dawało do zrozumienia, że wiosna przełamała ostatnie zimowe zasieki; że czapki, rękawiczki, szaliki, które były nieodzowne jeszcze na początku tygodnia, mogą wreszcie wylądować w szafie; że czas ruszać po sukcesy, rekordy, zwycięstwa.
Ruszyli o jedenastej przed południem. Było ich trzysta dwadzieścioro siedmioro, a rywalizowali w kategoriach wiekowych do 12, 14 i 16 lat. Zadanie przed nimi postawione nie należało do najłatwiejszych. Stawiamy na wszechstronność – takie intencje przyświecały bowiem Małopolskiemu Związkowi Lekkiej Atletyki, który zorganizował 1. Otwarte Mistrzostwa Krakowa w Wielobojach. W związku z tym, aby zostać sklasyfikowanym, trzeba było wziąć udział w co najmniej dwóch mniej lub bardziej zróżnicowanych konkurencjach. Jednym szło lepiej, drugim ciut gorzej, wszelako żadnej zawodniczce i żadnemu zawodnikowi nie można było odmówić tego, co w sporcie jest najważniejsze – ambicji i chęci pokazania się z jak najlepszej strony. Dla wielu oznaczało to tylko, a może aż, ukończenie konkurencji, dla innych walkę o wygraną. Wśród tych drugich na wyróżnienie zasługują wyczyny Krzysztofa Korzeniowskiego z Wieliczanki, który dwa lata temu błyszczał w zawodach Nestle Cup, a teraz okazał się niedościgniony zarówno na 100 metrów jak i w skoku w dal, w obu tych konkurencjach ustanawiając, rzecz jasna, rekordy życiowe. Wydaje się, że ten filigranowy, trzynastoletni lekkoatleta już niebawem przebiegnie setkę poniżej 13 sekund, zaś w skoku w dal przekroczy 5 metrów.
Swój niebagatelny talent potwierdziła także Julia Przybyś, która po raz pierwszy w karierze pchnęła kulę poza granicę trzynastu metrów (13,18), a w rzucie dyskiem także poprawiła swoją życiówkę, uzyskując 40 metrów i 20 centymetrów.
Tych „pierwszych razów” było w sobotę co niemiara, głównie, choć nie tylko, w odniesieniu do nagminnie poprawianych rekordów życiowych. Było tak chociażby w przypadku młodego sprintera ze Stryszawy Jakuba Pietrusy. W trakcie 11. Małopolskiego Memoriału Trenerów, który rozpoczął się tuż po zakończeniu zawodów wielobojowych, przebiegł on 100 metrów w 10,82 sek., poprawiając rekord życiowy aż o 21 setnych sekundy. Daje mu to obecnie trzecie miejsce na tegorocznej liście krajowej w kategorii wiekowej do lat 18, z minimalną stratą do poprzedzających go zawodników.
Czy coś jeszcze wydarzyło się w sobotę na stadionie AWF-u w Krakowie po raz pierwszy? Co najmniej dwie rzeczy.
Biegowy talent z Krakowa Aleksandra Wsołek, która dotychczas preferowała dystanse płaskie, zadebiutowała na płotkach. Przed zawodami Ola bardzo przeżywała to nowe otwarcie, trochę się stresując, czy aby wszystko będzie dobrze, czy nie przytrafi się jakiś błąd techniczny, czy wytrzyma fizycznie. Obawy okazały się jednak płonne. To był bardzo dobry bieg w jej wykonaniu, a fakt, że na ostatnich metrach omal nie dogoniła znacznie bardziej doświadczonej Katarzyny Martyny pokazuje, że przyszłość na niskich płotkach może być dla niej bardzo, bardzo owocna.
Tak więc na 400 metrów przez płotki kobiet walka trwała do ostatnich metrów. Nie inaczej było w wielu innych konkurencjach, z dystansem 800 metrów pań na czele. Katarzyna Chryczyk prowadziła przez większą część trasy, jednak na ostatniej prostej, czająca się cały czas za jej plecami Marharyta Kachanava wyprzedziła ją i to ona jako pierwsza minęła linię mety. I choć taki rozwój wypadków nie jest na lekkoatletycznych arenach niczym szczególnym, to jednak bieg ten miał wyjątkowy charakter – miał on bowiem swoją patronkę. Czesława Mentlewicz, bo właśnie jej pamięci był poświęcony, z pewnością na takie wyróżnienie zasłużyła. Dlaczego? Cóż, frazesem byłoby napisać, że ze względu na ciężką pracę, której tytanem była przez całe życie. Wszak każdy z nas, aby dojść do czegoś w dowolnej dziedzinie, musi dawać z siebie wszystko. Czym w takim razie wyróżniała się pani Czesława? Otóż tym czymś był pozytywny, radosny stosunek do otaczającego świata. Trzeba popracować w polu? Nie ma problemu, wszak mała dziewczynka pochodząca ze wsi musi znać się na pracach gospodarczych. Trzeba przeskoczyć małą rzeczkę, która płynie tuż za domostwem? Cóż za kłopot. A że przy okazji można ponabijać się z tych, którzy nie mają takiej skoczności i zamoczą nieco odzież i obuwie... Trzeba przejść trzy kilometry w jedną stronę do szkoły? Z takimi pokładami energii to żadne wyzwanie.
W szkole była w sporcie numerem jeden. Nie dziwota więc, że rozpoczynając edukację na poziomie średnim, od razu spróbowała swych sił w naborze do klubu sportowego. Przebrnęła przez sito kwalifikacyjne i w ten sposób na całe swe sportowe życie związała się z Kłosem Olkusz. Zaczynała od sprintu i skoku w dal, jednak dość szybko okazało się, że lepiej czuje się na dystansach średnich. A że od biegów średnich już tylko krok do biegów długich…
Po raz pierwszy w historii polskiej la. odbył się bieg kobiet na dystansie 5 km. Zwyciężczyni tej konkurencji Czesława Mentlewicz (Kłos Olkusz) ustanowiła czasem 17.05.2 rekord Polski – tak krakowskie Tempo z dnia 6 września 1982 opisywało przebieg Mityngu Białej Gwiazdy, który odbył się na stadionie Wisły w Krakowie. I niech ktoś powie, że nie warto w życiu być pionierem. Wszak pierwszych rekordzistów pamięta się na zawsze.
Skoro były sprinty, były biegi średnie, były długodystansowe, to co jeszcze pozostało? Ekstremum ekstremów – 42 kilometry 195 metrów.
Już nigdy więcej – powiedziała Czesława Mentlewicz po pierwszym swym ukończonym maratonie. I był to jeden z nielicznych przypadków, kiedy nie dotrzymała słowa. Szybko stała się bowiem czołową maratonką w Polsce, cenioną także na świecie. No ale czyż można nie cenić kogoś, kto w Maratonie Nowojorskim zajmuje 12. miejsce? A taką właśnie lokatę zajęła pani Czesława w najsłynniejszym biegu na naszym globie w roku 1988.
Biegając, przemierzyła wszystkie kontynenty, stając na podium maratonów we Francji, Holandii, Nowej Zelandii, Maroku czy Izraelu. W kraju też zdobywała sporo medali, jednak na najwyższy stopień podium wdrapać się nie mogła. Jednakowoż wytrwałość zazwyczaj popłaca. W roku 1993 w Brzeszczach odbyły się mistrzostwa Polski w półmaratonie. Triumfatorka osiągnęła czas 1:21:14. A zwyciężczynią okazała się… Czesława Mentlewicz. Była pierwsza, była najlepsza, była mistrzynią.
I choć potem startowała jeszcze przez dziesięć lat, to od 1995 roku jej głównym zajęciem stała się praca z młodzieżą. Jej wychowankowie raz wygrywali, raz przegrywali. Jak to w życiu. Zawsze jednak z uprawiania królowej sportu czerpali, i czerpią nadal, satysfakcję, radość. Bo w sporcie o to przecież głównie chodzi.
DZ
Rozmowa z Klaudią Siciarz, lekkoatletką AZS AWF Kraków
- Gratulacje za mistrzostwo Polski w hali w Toruniu w biegu na 60 metrów przez płotki oraz uzyskanie trzeciego w tym sezonie wyniku w Europie 7,95 s. To było zgodne z planem, czy jest element zaskoczenia?

- Zaskoczona nie byłam, bo w poprzednich startach kręciłam się koło granicy 8 sekund, więc z każdym biegiem była nadzieja, że pokonam tę barierę. Reakcję startową miałam dobrą, na dystansie wpadłam we właściwy rytm i stąd ten wynik oraz wygrana. To mój drugi tytuł mistrzowski w hali, poprzedni dwa lata temu też w Toruniu, kiedy zarazem ustanowiłam rekord świata do lat 20 wynikiem 8,00 s. Do tego roku to był mój rekord życiowy.
Czytaj więcej: Do Glasgow po dobry wynik
Bardzo dobrze spisała się w pierwszym dniu 63. lekkoatletycznych halowych mistrzostw Polski w Toruniu Klaudia Siciarz z AZS AWF Kraków.
21-letnia zawodniczka sięgnęła w biegu na 60 m ppł po złoty medal. Uzyskała trzeci w tym roku wynik w Europie 7,95, to jej rekord życiowy w hali. Zdecydowanie pokonała największą swą konkurentkę w kraju Karolinę Kołeczek (AZS UMCS Lublin) 8,03. Krakowska płotkarka była już halową mistrzynią Polski dwa lata temu, wtedy ustanowiła rekord świata juniorek na tym dystansie. Dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi, jest ambitna, mobilizują ją wielkie cele. - Cieszę się z przełamania bariery 8 sekund w tych płotkach – powiedziała Klaudia Siciarz. - Już w biegu eliminacyjnym miała obiecujący wynik 8,00, a w finale było jeszcze lepiej. Teraz z panią trener Ewa Ślusarczyk zajmiemy się przygotowaniami do halowych ME w Glasgow, już za dwa tygodnie. Zawsze stawiam sobie wysokie wymagania, więc liczę tam na udany występ.
Czytaj więcej: Siciarz i Szwarnóg ze złotem
Rozmowa z prezesem Małopolskiego Związku Lekkiej Atletyki Grzegorzem Sobczykiem
- Kolejny sezon lekkoatletyczny za nami. Czas na podsumowania. Jaki on był dla Małopolski?
- Przede wszystkim zacznę od smutnego pożegnania. W tym roku pożegnaliśmy Czesławę Mentlewicz, medalistkę mistrzostw Polskich w biegach długodystansowych. W czasie swojej bogatej kariery zdobyła liczne medale krajowe w biegach długich na stadionie, ulicy oraz w przełajach. Po zakończeniu kariery w dalszym ciągu była związana z swym klubem LKS Kłos Olkusz, w którym pracowała jako trenerka. Dała się poznać jako osoba radosna i przyjacielska. Czesława Mentlewicz (z domu Pacia, urodzona w 1956 r.) zdobywała medale mistrzostw Polski w latach 1983-1995 na wielu dystansach, od 1500 m do maratonu. Wielokrotnie stawała na podium MP, mając takie osiągnięcia: złoty medal – półmaraton (1993), srebrne medale – 10 000 m (1984) i 20 km (1984), brązowe medale – bieg przełajowy (1983), 5000 m (1984), 20 km (1989) i maraton (1990).
- Żegnamy wybitną zawodniczkę i trenerkę, licząc, że jej osiągnięcia będą kontynuować następcy. Jakie były główne akcenty w minionym sezonie małopolskiej „królowej sportu”?
Czytaj więcej: Sezon na mecie. Troska o rozwój
Chód: czasy teraz chude
W naszych rozważaniach o stanie posiadania i perspektywach rozwoju małopolskiej „królowej sportu” pora na chód sportowy.
Był czas - nie tak dawny – kiedy Kraków był potęgą w tych konkurencjach lekkoatletycznych. Koniec lat 90 XX wieku i początek naszego stulecia to złota era Roberta Korzeniowskiego. Zawodnik krakowskiego WKS Wawel aż czterokrotnie był mistrzem olimpijskim, 3 razy w chodzie na 50 km, raz na 20 km. Czterokrotny olimpijczyk, ponadto trzykrotnie był mistrzem świata na 50 km, a dwa razy mistrzem Europy na tym dystansie. Ustanowił rekord świata na 50 km, odniósł niezliczone triumfy w innych imprezach. Dwa razy był wybierany najlepszym sportowcem Polski, a 5-krotnie najlepszym Asem Małopolski. W tych czasach organizował w Krakowie zawody chodu „Na Rynek marsz!”, które przyciągały czołówkę światową oraz licznych kibiców.
Razem z nim startował Grzegorz Sudoł (AZS AWF Kraków), który po zakończeniu kariery przez Korzeniowskiego był najlepszym polskim chodziarzem. Trzy razy został olimpijczykiem. Specjalizował się na 50 km, został brązowym medalistą mistrzostw świata i wicemistrzem Europy.
Czytaj więcej: Małopolska „królowa” w blokach - IV
W rozegranych w Inowrocławiu drużynowych mistrzostwach Polski lekkoatleci AZS AWF Kraków zajęli 3. miejsce. Zwyciężył klub AZS UMCS Lublin.
Akademicy z Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej zdobyli w zawodach 120 pkt, wyprzedzając AZS AWF Warszawa 112, krakowski AZS AWF 105, a w finałowej stawce uczestniczyło 8 drużyn, wyłonionych na podstawie zawodów w czerwcu, do których mógł się zgłosić każdy klub z kraju.
Po raz drugi finał Tamex Ekstraklasy Ligi Lekkoatletycznej odbył się według nowej formuły.
- Przez wiele lat zawody ligowe trwały cały dzień, rozgrywano maksimum konkurencji, jednak trwające nawet po 10 godzin zawody były w efekcie nużące dla widzów. Nowe kierownictwo PZLA postanowiło nadać rozgrywkom dynamiki – informuje członek zarządu związku Grzegorz Sobczyk z Krakowa. - Teraz w finale rozgrywa się tylko po 10 konkurencji kobiet i mężczyzn oraz sztafetę mieszaną 4x400 m, co pozwala zmieścić program zawodów w 3 godzinach. Widowisko staje się przystępne dla widzów, daje możliwość transmisji telewizyjnej, jest szansą przyciągnięcia do lekkoatletyki sponsorów. Kolejna nowość, punkty zawodnicy zdobywają za miejsce na mecie, a nie za uzyskany czas, skok czy rzut.
Rok temu w Jeleniej Górze krakowian nie było na podium, teraz sięgnęli po brąz. Najwięcej punktów dla AZS AWF przysporzyli zwycięzcy swych konkurencji: Michał Haratyk w kuli 21,21, Mateusz Różański w dal 7,34, Katarzyna Broniatowska na 1500 m 4.18,24 i Justyna Konior wzwyż 1,75. Dwa drugie miejsca wywalczyła Klaudia Siciarz – na 100 m 11,86 i na 100 m ppł 13,07. Tu uległa Karolinie Kołeczek, która w płotkach uzyskała najlepszy w tym roku wynik w Polsce 12,93.
Może zdziwić obecność w szeregach AZS AWF Kraków Michała Haratyka, który należy od niedawna do klubu Sprint Bielsko-Białas, czy Mateusza Różańskiego z AZS PWSZ Tarnów, Regulamin jednak zezwala, aby na finał ekstraklasy każdy klub mógł wypożyczyć nawet do 6 zawodników z innych barw. Twórcy nowej formuły chcieli uatrakcyjnić zawody finałowe obecnością jak największej liczby gwiazd „królowej sportu”.
- Sezon lekkoatletyki zbliża się do końca, ale nadal we wrześniu jesteśmy na stadionach - mówi prezes MZLA Grzegorz Sobczyk. - W najbliższą sobotę w Krakowie na stadionie AWF od godziny 11.30 odbędą się międzywojewódzkie mistrzostwa młodzików oraz mityng „I ty możesz zostać mistrzem”. Z kolei 15 września zawody młodzieżowe – mistrzostwa województwa dzieci i młodzików - urządzi Tarnów, a w ostatniej imprezie sezonu 30 bm, Memoriale dr. Aleksandra Moroza na obiekcie AWF, organizowanym przez Cracovię 1906, wystąpią seniorzy i juniorzy. To nie wszystko . Dla młodzieży, chętnej pójścia w ślady Siciarz czy Haratyka, organizowane są na stadionie AWF o 16.30 czwartki lekkoatletyczne. Kontynuujemy program „Lekkoatletyka dla każdego” , zajęcia dla wszystkich chętnych odbywają się w następujących lokalizacjach:
TRENER LDK! MSLA – KLASY IV-VI |
Agnieszka Płatek |
DZIEŃ |
MIEJSCE [ dokładny adres] |
GODZINY |
poniedziałek |
ZS-P nr 11 (Szkoła Podstawowa nr 24) przy ul. Aleksandry 17 |
13.30-14.30 |
wtorek |
ZS-P nr 11 (Szkoła Podstawowa nr 24) przy ul. Aleksandry 17 |
13.30-14.30 |
środa |
ZS-P nr 11 (Szkoła Podstawowa nr 24) przy ul. Aleksandry 17 |
13.30-14.30 |
TRENER LDK! MSLA – KLASY I-III |
Agnieszka Płatek |
DZIEŃ |
MIEJSCE [ dokładny adres] |
GODZINY |
wtorek |
ZS-P nr 11 (Szkoła Podstawowa nr 24) przy ul. Aleksandry 17 |
12.30-13.30 |
TRENER LDK! MSLA – KLASY IV-VI |
Barbara Siemieńska |
DZIEŃ |
MIEJSCE [ dokładny adres] |
GODZINY |
poniedziałek |
SP 158, ul. Strąkowa 3a |
16.30-18.00 |
środa |
SP 158,ul. Strąkowa 3a |
16.30-18.00 |
piątek |
SP 158, ul. Strąkowa 3a |
15.40-17.10 |
TRENER LDK! MSLA – KLASY IV-VI |
Michał Muniak |
DZIEŃ |
MIEJSCE [ dokładny adres] |
GODZINY |
wtorek |
SP 91, os. Handlowe 4 |
16.30-17.30 |
środa |
SP 91, os. Handlowe 4 |
16.20-17.20 |
czwartek |
SP 91, os. Handlowe 4 |
16.30-17.30 |
TRENER LDK! MSLA – KLASA VIII |
Małgorzata Mędrecka |
DZIEŃ |
MIEJSCE [ dokładny adres] |
GODZINY |
poniedziałek |
SP 91 os. Handlowe 4 |
08.55-10.35 |
wtorek |
SP 91 os. Handlowe 4 |
10.45-12.25 |
środa |
SP 91 os. Handlowe 4 |
12.45-14.30 |
czwartek |
SP 91 os. Handlowe 4 |
07.05-08.45 |
piątek |
SP 91 os. Handlowe 4 |
10.45-12.25 |
TRENER LDK! MSLA |
Bogumiła SobczykMagdalena SudołMariusz PaśGrzegorz SobczykSzymon Dobaj |
poniedziałek |
WKS Wawel ul. Podchorążych 3 30-084 Kraków |
16.30-18.00 |
środa |
WKS Wawel ul. Podchorążych 3 30-084 Kraków |
16.30-18.00 |
piątek |
WKS Wawel ul. Podchorążych 3 30-084 Kraków |
16.30-18.00 |
TRENER LDK! MSLA |
Filip Muszyński |
DZIEŃ |
MIEJSCE [ dokładny adres] |
GODZINY |
Wtorek |
Międzyszkolny Ośrodek Sportowy Kraków Wschód, os. Szkolne 39 |
16.30-18.00 |
czwartek |
Międzyszkolny Ośrodek Sportowy Kraków Wschód, os. Szkolne 39 |
16.30-18.00 |
TRENER LDK! MSLA |
Małgorzata MędreckaBogusława FrączykDorota Kaduszkiewicz |
DZIEŃ |
MIEJSCE [ dokładny adres] |
GODZINY |
poniedziałek |
SP 91 os. Handlowe 4, 31-935 Kraków |
16.30-18.00 |
środa |
SP 91 os. Handlowe 4, 31-935 Kraków |
16.30-18.00 |
piątek |
SP 91 os. Handlowe 4, 31-935 Kraków |
16.00-17.30 |
Szczegóły naszej akcji i imprez - na stronie internetowej Małopolskiego Związku Lekkiej Atletyki. Warto korzystać z tych okazji treningów, to doskonała rekreacja dla każdego, przy okazji dla wielu młodych może być pierwszym etapem w sportowej karierze. Zapraszamy!
Jan Otałęga
W nadchodzących mistrzostwach Europy w lekkoatletyce (6-12 sierpnia) w Berlinie weźmie udział dwoje krakowian z AZS AWF: Klaudia Siciarz i Jakub Mordyl.
Polska wystawia 86-osobowy skład, najliczniejszy w historii ME. Krakowska para debiutuje w takiej imprezie. 20-letnia Klaudia Siciarz pobiegnie na 100 m przez płotki. W tym sezonie, pierwszym po okresie juniorskim, przebojem weszła do czołówki krajowej seniorek, jej wynik 12,94 jest najlepszy w Polsce. Podopieczna trener Ewy Ślusarczyk niedawno w Lublinie została mistrzynią Polski seniorek. Mimo młodego wieku zawodniczka wykazuje silną odporność psychiczną, na stadionach nie ma tremy. Jak twierdzi, przed biegiem nie stresuje się obecnością utytułowanych rywalek, tylko koncentruje na swoim biegu. Ma dobre warunki fizyczne, jest wysoka. Zabłysnęła jako juniorka halowym rekordem świata na 60 m ppł czasem 8,00, zdobyła brąz na ME juniorek na 100 m ppł. Obecnie jest studentką AWF w Krakowie, na zajęcia i treningi dojeżdża z rodzinnych Wawrzeńczyc.
Jakub Mordyl jest objawianiem tego sezonu w biegu na 400 m ppł. 22-letni podopieczny trenera Andrzeja Gizy pochodzi z Woli Rzędzińskiej, startował w barwach tarnowskiego MLUKS, teraz jako student Uniwersytetu Rolniczego broni klubu AZS AWF Kraków. Został wicemistrzem Polski, a czas 50,17 jest drugi w kraju w tym roku po Patryku Dobku (MKL Szczecin) 49,01. Krakowski biegacz dysponuje dobrymi warunkami fizycznymi. Jak mówi, wzrost, który pomaga w pokonywania płotków oraz wytrzymałość biegowa to jego atuty.
Jak spisze się na Stadionie Olimpijskim w Berlinie młody, krakowski duet płotkarski, przekonamy się niebawem. Z pewnością będzie to ich pierwszy, ważny krok w karierze, której celem są igrzyska olimpijskie w Tokio za dwa lata. Niestety, nie mogła ubiegać się o udział w ME biegaczka na 400 m ppł i sztafety 4x400 m, tegoroczna halowa wicemistrzyni świata w biegu rozstawnym Aleksandra Gaworska (AZS AWF), która podczas treningu doznała kontuzji kolana. Z Krakowa ubyli w tym roku nasi reprezentacji w Berlinie: kulomiot Michał Haratyk i chodziarz Rafał Sikora, są już przedstawicielami klubów spoza Małopolski.
Jan Otałęga
Trzeba rzutom pomóc
Jaka jest kondycja małopolskiej „królowej sportu”, jakie jej perspektywy? W poprzednich odcinkach naszych rozważań zajmowaliśmy się biegami krótkimi, średnimi, długimi i płotkami. Teraz kolej na blok rzutów, czyli kuli, dysku, młota i oszczepu kobiet i mężczyzn.
Przed wieloma laty oszczep był mocną stroną sekcji lekkoatletycznej Cracovii, przed wojną Maria Malinowska była nawet rekordzistką świata w oszczepie, w odmianie rzutów oburącz. Po wojnie brylowała oszczepniczka Urszula Figwer (AZS Kraków), dwukrotna olimpijka i uczestniczka mistrzostw Europy. W ostatnich latach rozwinął się w AZS AWF Kraków talent kulomiota Michała Haratyka, wicemistrza Europy, ale który zimą z Krakowa wrócił już do Bielska-Białej. Wygląda, że jednak ma w podwawelskim grodzie następczynię, bo w pchnięciu kulą kobiet wielkie postępy uczyniła do niedawna juniorka Wawelu Kraków, podopieczna trenera Jana Michniaka Anna Niedbała, która zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy juniorek.
Oto opinie dwóch doświadczonych szkoleniowców konkurencji rzutowych z WKS Wawel:
Czytaj więcej: Małopolska „królowa” w blokach - III
Rozmowa z Katarzyną Martyną, biegaczką WKS Wawel
- Startowała Pani w zwycięskim dla Polski czwórmeczu do lat 23 z Czechami, Słowenią i Węgrami na stadionie AWF w Krakowie, zajmując w biegu na 400 m ppł. trzecie miejsce…
- Z miejsca na mecie w gronie siedmiu rywalek jestem zadowolona, natomiast czas 59,89 mógł być lepszy. Jednak pogubiłam się między płotkami na wirażu.
- Jak ocenia Pani tegoroczny sezon?
- Jak dotąd, udany, ustanawiałem rekordy życiowe. W czerwcu we Wrocławiu uzyskałam na 400 m ppł 59,53, co było najlepszym w tym roku wynikiem w Polsce w kategorii do lat 23. Potem w Sieradzu miałam na 400 m wynik 54,61. Podczas mistrzostw Polski do lat 23 zdobyłam na płotkach srebrny medal. To cieszy, choć jest mały niedosyt, do złotego medalu, było blisko. Jeszcze poprawiałam swe rekordy na krótszych dystansach.
- Ma Pani dopiero 20 lat, w biegu płotkarskim czas 59,53 był lepszy w kraju od kilku starszych roczników, to rokuje dobre perspektywy. Dopiero na czwórmeczu w Krakowie Helena Dalke z OŚ AZS Poznań miała lepszy czas 59,49. Jednak w zimie były obawy, czy będzie Pani biegać w tym sezonie…
- Tak, miałam kłopoty ze ścięgnem achillesa. Bałam się o tegoroczny sezon. Dopiero w lutym zacząłem trenować, o startach w hali nie było mowy. Teraz ze zdrowiem jest lepiej.
- Uprawiała Pani głównie skok w dal, skąd zamiana konkurencji?
Czytaj więcej: Udany początek sezonu
Rozmowa z Jakubem Mordylem, biegaczem AZS AWF Kraków
- Podczas meczu lekkoatletycznego w Krakowie Polska – Czechy – Słowenia – Węgry do lat 23 wygrał Pan bieg na 400 m przez płotki w bardzo dobrym czasie 50,17…
- Forma jest, pogoda była korzystna, słoneczna, z moim trenerem Andrzejem Gizą postanowiliśmy, że pobiegnę na maksa. W dodatku mamy w Krakowie szybką bieżnię, ten tartan sprzyja biegaczom. Pobiłem swój rekord życiowy o 0,57 s, to dużo, a co ważne uzyskałem minimum PZLA (50,40) na sierpniowe mistrzostwa Europy seniorów w Berlinie.
- Bieganie na maksa też wymaga pewnej sztuki…
- Tak, zacząłem spokojnie, kontrolowałem bieg, a na przedostatnim wirażu już prześcignąłem rywali. Tylko Czech Mueller jeszcze się trzymał, ale na ostatniej prostej szybko dałem radę.
- Wzrost, 194 cm, jest Pana dużym atutem!
- Jak najbardziej, łatwiej mi pokonywać płotki (śmiech). Dla niższych zawodników są większą przeszkodą. Tak więc warunki fizyczne mi sprzyjają. Nie tylko wzrost, moim atutem jest wytrzymałość na całym dystansie.
Czytaj więcej: Rekord młodego płotkarza
Rozmowa z Klaudią Siciarz, lekkoatletką AZS AWF Kraków
- Wygrała Pani bieg na 100 metrów przez płotki podczas mityngu w Bydgoszczy, pokonując groźne rywalki z Niemiec i Finlandii, jak i krajową rywalkę Karolinę Kołeczek. Czas 13,15 s jest nowym rekordem życiowym…
- Poprzedni mój rekord wynosił 13,27, był ustanowiony rok temu. Ten wynik w Bydgoszczy nawet mógł być lepszy, ale popełniłam błąd na pierwszym płotku, w dodatku wiatr nam nie pomagał. Ale i tak bardzo się cieszę. To był mój pierwszy występ w tym sezonie na płotkach. Jeszcze biegałam 100 metrów płaskie w akademickich mistrzostwach Polski, miałam czas 11,91. Płotki to jednak moja koronna konkurencja…
- Oczywiście, jako juniorka ustanowiła Pani halowy rekord świata na 60 m ppł!
- Teraz już jestem w grupie wiekowo starszej. W ostatnim sezonie halowym zrezygnowałam z biegania w hali. Najpilniejsze było wyleczenie się z dolegliwości, jeszcze w styczniu miałam badanie pleców. Okazało się wszystko w porządku, jestem pod opieką fizjoterapeutyczną Janusza Trytka i mogę myśleć o sezonie letnim. Trochę później zaczęłam treningi, ale wraz z moją panią trener Ewą Ślusarczyk pracujemy nad osiągnięciem formy. Występ w Bydgoszczy był dobrym prognostykiem.
- Jaki jest Pani główny cel sportowy w tym roku, Berlin?
Czytaj więcej: Na dystansie do Berlina
19-20 maja w Łodzi odbyły się mistrzostwa Polski klubów AZS w lekkoatletyce. Na podium nie brakło studentów – sportowców z Krakowa i Tarnowa.
W punktacji klubowej AZS AWF Kraków zajął drugie miejsce za OŚ AZS Poznań, a trzeci był AZS AWF Wrocław. W klasyfikacji uczelni krakowska AWF była również druga, najlepszy był AWF Wrocław, a brąz przypadł AWFiS Gdańsk.
Czytaj więcej: Medale w mistrzostwach AZS-ów
Rozmowa z biegaczem Adamem Czerwińskim (UKS Lider Siercza)
- Podczas mityngu na stadionie AWF w Krakowie wygrał Pan bieg na 1000 metrów i ustanowił czasem 2.21,44 rekord życiowy. Chyba najbardziej zaskoczeni tym byli widzowie…
- Kto wie, może tak. Już kilka sezonów nie ścigam się na bieżniach stadionowych, więc zapewne nie spodziewano się tak dobrego mojego wyniku. Mnie ten wynik bardzo ucieszył, poprzedni swój rekord życiowy na 1000 metrów ustanowiłem bodaj osiem lat temu. Te zawody więc wykazały, że mogę być dobrej myśli przed sezonem.
- Przed kilku laty ścigał się z czołówką krajową na dystansach średnich i dłuższych, był w 2011 roku wicemistrzem Polski na 1500 metrów, ponadto dwa razy halowym mistrzem kraju na tym dystansie. Potem Adam Czerwiński zniknął, pokazał się dopiero w tym roku, najpierw wygrywając halowe mistrzostwa Polski na 3000 m, a teraz zasygnalizował wysoką formę w Krakowie…
Czytaj więcej: Powrót na prestiżowe zawody
Rozmowa z prezesem Małopolskiego Związku Lekkiej Atletyki Grzegorzem Sobczykiem
- W jakich nastrojach pożegnaliśmy na dworze „królowej sportu” poprzedni rok?
- W dobrych, a dodam, że rok 2017 stanowił 95-lecie oficjalnej działalności lekkoatletyki na ziemi krakowskiej. Ten jubileusz uczciliśmy podsumowaniem naszych działań podczas odświętnej wieczornicy, zorganizowanej w Osieczanach. Miniony sezon sportowy należy ocenić pozytywnie. Aleksandra Gaworska (AZS AWF) zdobyła brąz w w sztafecie 4x400 m podczas MŚ, zdobywała 1. miejsce w sztafecie podczas Uniwersjady, także złoto w sztafecie w młodzieżowych ME. Michał Haratyk (AZS AWF) był piąty w kuli na MŚ. W sztafecie 4x400 m na młodzieżowych ME złoty krążek wywalczyła też Mariola Karaś (AZS AWF).Brązowe medale przywiozły z juniorskich ME Klaudia Siciarz (AZS AWF) na 100 m ppł oraz Anna Niedbała (Wawel) w kuli. Siciarz biła też rekordy halowe Europy i świata juniorek na 60 m ppł. To najważniejsze osiągnięcia, a miejsc w czołówce reprezentantów Małopolski było więcej.
- Początek nowego sezonu mamy za sobą, to były starty w halach…
Czytaj więcej: Udany początek, a teraz nowe wyzwania